poniedziałek, 5 lipca 2010

Politycy i gołębie to jedna ferajna

Niedawno siedziała z mężem, Stachem, w pokoju wcześnie rano. On malował figurki do makiety dla jakieś muzeum a ja pracowałam jak zwykle nad Nozbe. Z ferworu pracy wyrwało nas drapanie pazurów o metalową obudowe balkonu. Okazało się, że chodzą nam po balustradzie gołębie.

Oboje nie znosimy gołebi. Miedzy innymi dlatego, że przez daszek sąsiadów mieliśmy ich gniazdo pod naszym balkonemi i duże problemy z pozbyciem się ich. Pobudka o 3-4 rano gruchaniem i waleniem pazurami o metalową balustradę nie wspominając brudu jaki nanosiły, nie należało do rzeczy, którymi mogłyby sobie zaskarbić nasze serca. Wracając jednak do tematu.

Patrząc tak na nie Stach powiedział "nie wiem co gorsze, politycy czy gołębie. I jedno i drugie głupie i pazerne". Muszę powiedzieć, iż też zauważyła chorobliwą wręcz pazerność polityków. Nie mówię tu jednie o zachłanności w sęsie finansowym ale i na wpływy/władzę. Większość polityków prędzej dałaby się pokroić niż ustąpiłaby z danego stanowiska (co pokazują wydatnie afery ostatnich lat).
To tak jak gołębie. Jeśli wefrunie między nie np. wróbel i chce dzibnąć bodaj mały kawałek chleba, którego nasz drogie emerytki im nie szczędzą, to potrafią takiego malca zadziobać. Takie psy ogrodnika. Politycy podobnie, zadziobią każdego kto choćby o drobinę im coś wytknie lub każe im się nad czymś zastanowić.
Na arenie politycznej... słabszego zawsze zadziobią choćby i rację i dobre pomysły miał. Dlaczego... no bo jak tu pozwilić nie "naszemu" cokolwiek zmienić..... jeszcze by się nachapał tego co do czego mamy dostęp i naszych nie wpuścił.

Rządy nie powinny opierać się na tym kto nasz a kto nie... bo wszyscy jesteśmy "teoretycznie' rodakami i powinniśmy działać wspólnie na dobro kraju , a wtedy i nasze prywatne kieszenie zmienią wygląd. Nie chodzi tu o zgodę ale o jeden wspólny kierunek działania nie mający na celu wzmocnienie jednoski a całośći. Śmieszą mnie slogany wyborcze "zgoda byduje" bo zdoga nie jest osiągalna na polskiej arenie politycznej. Obecnie lewica w Polsce nie stanowi liczącej się rzeczywiscie siły. Mamy natomiast X partii quasi prawicowych i każda z nich swój 'ogonek" (pomysły) chwali .... efekt mamy X sposobów na osiągnięcie teoretycznie tego samego.....czy nie można poprostu zjednoczyć sił i zacząć budować??? chyba nie, bo jedyne co nasi politycy robią to się ciągle kłócą, który to ma rację. RACJA NIE JEST WAŻNA, ważny jest wspólne działanie.

Najlepszym przykładem są tu Chiny.... może i bienie, może i bez praw człowieka... ale 40+ lat dążenie w jednym kierunku wspólnie doprowadza do stworzenia potęgi. Podobnie USA (oni aż tak bardzo się od siebie nie różnią).

Mam dość naszych politycznych gołębi, co srają pod siebie, walcza o każdy kęs chleba uzyskany z ciężkiej pracy Polaka, głoszą, że są piękne i wpsaniałe... i chcą szybko osiągnąć cel (awykonalne) zamiast myśleć długofalowo. Nasze polityczne gołębie są szare i nie mają nic wspólnego z gołabkiem pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz